Z dziećmi w górach


Czyli co się grilluje w Tatrach


Zabierać dzieci w góry, czy nie zabierać? 

Czy jest to hartowanie potomków, czy niepotrzebne narażanie na rozliczne niebezpieczeństwa i niewygody?

Gdzie jest granica pomiędzy zarażaniem pasją, a jej wmuszaniem?

Ile razy można zabrać na wypad nieprzekonane do takiej aktywności dziecko, z nadzieją że w końcu kliknie?

Niniejszy tekst nie zawiera odpowiedzi na powyższe pytania. Co zatem zawiera? Opis przeżyć z czterodniowego wypadu w Tatry.


Nocleg w schronisku jest dla mnie elementem najwspanialszej metody przebywania w górach i ich poznawania. Konkurować z nim może tylko biwakowanie pod namiotem. W tym miesiącu, to jest w sierpniu 2022, przetestowaliśmy z trójką dzieci nocowanie w najpiękniejszej Dolinie Pięciu Stawów, której fragment wyglądał tak:

Ekipa
  • tata 👴🏻
  • troje dzieci 👶🏼👶🏼👶🏼
  • babcia 🦸🏼‍♀️
Dzień pierwszy

Wyruszyliśmy z parkingu na Polanie Palenicy do góry oszkliwym asfaltem zalegającym w Dolinie Białki, z którego przy Wodogrzmotach Mickiewicza szczęśliwie odbiliśmy w Dolinę Roztoki. Tam wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, kontakt ze ścieżką i cień drzew stworzyły oczekiwaną atmosferę przygody i poczucie autentycznego początku wędrówki. Na godzinę przed dotarciem na miejsce złapała nas ulewa, co skłoniło nas do wybrania krótszego, choć żmudniejszego wariantu podejścia do schroniska, tj. czarnego szlaku. Po szczęśliwym dotarciu na miejsce, zmęczenie deklarowane i okazywane przez dzieci słanianiem się na nogach, ustąpiło miejsca bezgranicznej euforii.

Dzień drugi

Zapoznanie się z doliną poprzez dwuipółgodzinny spacer w poszukiwaniu wszystkich pięciu jezior. Udało się odnaleźć cztery, piąte na razie pozostało w sferze mitów.

Równolegle młode serca zostały podbite przez wspaniałe pluszaki, dostępne do kupienia w schroniskowej recepcji. Świstaki zostały naszymi towarzyszami podróży, przeżywając z nami radości i smutki. Maskotki te są tak udane, że niedaleko Czarnego Stawu wdzięczył się do nas na kamieniu pierwowzór. Ewidentnie pełen uznania.

Dzień trzeci

Do trzech świstaków dołączyły dwie kozice. Także pluszowe. Trzecia obserwowała mnie i mojego najstarszego syna, leżąc na kamieniu i wykręcając szyję niemożliwie do tyłu, na zboczach najwyższej polskiej góry.

Na Rysach?

Nie.

Ale jak to?

Rysy są górą polską i słowacką zarazem. Natomiast z Koziego Wierchu [1], w którąkolwiek stronę byś nie spadł, spadniesz do Polski. Ma to znaczenie przykładowo w kosztach akcji poszukiwawczej, której Słowacy nie sponsorują z budżetu swojego państwa.

Ze szczytu udało się potwierdzić istnienie piątego stawu w Dolinie. To nie bujda.

Dzień czwarty

Lato wróciło w Tatry. Była to nienajlepsza wiadomość, biorąc pod uwagę nasz plan porannego zejścia popularną Doliną Roztoki. Bo przecież poranek to czas podchodzenia, a my mieliśmy schodzić. Przez poprzednie dni szlaki nie były przepełnione, zapewne dzięki pogodzie w kratkę, także burzowej. Tego dnia nie mogliśmy jednak liczyć na brak tłumów. Ścieżka natomiast jest wąska.

Tym razem udało nam się przejść obok wodospadu Siklawa, podziwiając jego wartkość, choć nie obyło się bez usłyszenia komentarzy na temat blokowania ścieżki dziećmi. Znacznie częściej jednak spotykaliśmy się z uśmiechami i wyrazami życzliwości.

Potem musieliśmy jeszcze tylko przetrwać marsz w dół rozgrzanym do czerwoności asfaltem i na Polanie Palenicy czekały na nas lody w wypatrzonej trzy dni wcześniej budce. Były naprawdę smaczne!

A jak było naprawdę?

Troje dzieci w wieku od 5 do 10 lat. Niecodzienny wysiłek, nowe miejsce, dużo obcych ludzi, trzy noce w siedmioosobowym pokoju. Nic dziwnego, że emocje mogą wziąć górę i rozhuśtać się w stopniu równie niecodziennym. A w schronisku brak ustronnego miejsca, gdzie można by się wyciszyć.

Dla mnie takie sytuacje w miejscu publicznym są trudne. Mam poczucie, że wszyscy naokoło mnie oceniają, oczywiście negatywnie. Zapewne częściowo jest to prawda, sam parę lat temu pomyślałbym, że rodzic który nie potrafi natychmiast uspokoić dziecka, po prostu sobie nie radzi. Dzieci wiele mnie jednak od tamtego czasu nauczyły. Za co jestem wdzięczny.

Oprócz kilku trudnych momentów, było całe mnóstwo wspaniałych przeżyć i obserwacji. Od uświadomienia sobie ogromu gór

„Ile by to było pracy, gdyby chcieć rozwalić dynamitem wszystkie te góry, wyobrażasz to sobie?”

poprzez zachwyt nad pięknem stworzenia

„Tatry są piękne!”

aż po radość i dumę z osiągnięcia trudnego celu.

Zmęczenie mija, satysfakcja pozostaje. No i była z nami babcia! Dziękujemy! ❤️


[1] W Internecie można znaleźć informacje o toczonym sporze, czy rzeczywiście to właśnie Kozi Wierch jest najwyższą położoną w całości w Polsce górą.